Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Aj! aj! — zawołał pierwszy; — olbrzymia cyfra, do czarta!
— To należy do kasyera... Uprzedzę go o tem.
Tu wszedł do przyległego gabinetu.
— Cóż tam nowego? — zapytał kasyer.
— Czek na okaziciela, z podpisem Renarda, suma do wypłaty pięćset tysięcy franków. Rachunek Samuela Rénard wynosi u nas pięćset osiemdziesiąt tysięcy, czek ten zatem ma swoją zasadę.
Kasyer zerwał się z krzesła.
— Pięćset tysięcy franków! — zawołał — czy podobna?
— Zobacz pan.
Kasyer, ująwszy papier, przekonał się naocznie o prawdzie żądania.
— Pan Verrière — rzekł — wyszedłszy ztąd, miał udać się do banku po kapitały; obecnie nie posiadamy w kasie tak wysokiej sumy do rozporządzenia.
— Co począć więc?
— Czy ów pan Arnold Desvignes sam osobiście tu przybył?
— Tak sądzę... Jest to osobistość o nader wykwintnej powierzchowności.
— Może chce sobie otworzyć bieżący rachunek, jako klijent naszego domu?
— Nie, mówił wyraźnie, iż chce czek zinkasować.
— Być może, iż pan nie zrozumiałeś... Idź, zapytaj go powtórnie.
— A jeśli zażąda wypłaty?
— Proś go pan wtedy, ażeby przybył o godzinie trzeciej dla zinkasowania.
— Ma po raz drugi przychodzić?... A! to może wzbudzić podejrzenia o złym stanie naszego banku...
— Wiem o tem tak dobrze, jak i pan... Ale cóż począć?... Nie z naszej to winy. Wydobądź się pan, jak będziesz mógł