Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/340

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tu przerwał. Poczęto obnosić następne dania, przy których zebranie nieco się ożywiło.
I Verrière nawet nieco się rozweselił, patrzył mniej ponuro. Wzniósł pierwszy toast za pomyślność młodych małżonków, przyczem ofiarował Wiktorynie ślubny podarek.
Było to safianowe pudełko, zawierające wewnątrz piękny złoty zegarek z łańcuszkiem, co ucieszyło nadzwyczaj nowozamężną, a Piotrowi Béraud dało sposobność do nowych dowcipów.
— Otóż prawdziwie bankierski podarunek! — zawołał. — Zegarek jak dla księżniczki! Nieszczęściem jednak Wiktoryna nosić go pewno nie będzie... Chyba raz jeden, gdy go poniesie do lombardu...
Ogólny wybuch śmiechu przyjął ów zręczny żart starego gałganiarza.
— Kto wie, mój szwagrze — mówił on dalej — czy procent z jakiej odsetki nie przydałby się lepiej tym dwojgu głuptasom którzy się pożenili, nie mając grosza tak jedno, jak drugie!
— Lecz nie... nie! mój stryju! — zawołała żywo Wiktoryna. — Ten piękny zegarek sprawia mi stokroć większą przyjemność nad wszelkie pieniądze.
Tu powstawszy, poszła złożyć podziękę Verrièrowi.
Aniela wsunęła już w rękę nowozamężnej swój skromny podarek. Był to maleńki woreczek, zawierający w sobie pięćset franków w nowych złotych luidorach.
Wiktoryna nie posiadała się z radości. Te kilkadziesiąt sztuk złota jakże się mogły jej przydać w razie nieprzewidzianej potrzeby!
Odtąd szczera wesołość ogarnęła wszystkich. Gwar powstał na sali, z czego korzystając, Vandame i Aniela zaczęli poufniej z sobą rozmawiać, do czego sposobności dotąd znaleźć nie mogli.