Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/321

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ści... staraj się być dla wszystkich uprzejmym. Szczególniej polecam twojej pamięci moją kuzynkę, Anielę Verrière. Jest to zacne, szlachetne dziewczę... Nie wstydzi się ona ubogich swych krewnych. Jeżeli jej papa, pan bankier, przybędzie na zaślubiny, jej to wyłącznie zawdzięczać będziemy. Obawiam się jednak, by nie uczynił, jak ów farsiarz, La Fougère, dyrektor teatru Fantazyj, który mi wczoraj list przysłał, przepraszając, iż przybyć nie może z przyczyny prób, jakie się w jego teatrze odbywają.
— Bądź spokojnym... — rzekł chłopiec — będziesz ze mnie zadowolonym. Mam z sobą zapas kwiatów i wstążek.
— Do czego?
— Na bukiety dla przybywających gości. Zapomniałeś o tem? Wszak moim obowiązkiem, jako drużby, jest przypiąć bukiet każdemu. Nie uwierzysz, ile ta drobnostka nadaje blasku zebraniu.
— Oto pieniądze... — rzekł Eugeniusz Loiseau, kładąc drobną monetę w dłoń chłopca. — Masz to na koszta nieprzewidziane. Nic nie oszczędzaj.
— Wypełnię wszystko dokładnie.
Tu oba pojechali do mieszkania Wiktoryny. Przybywszy tam, Misticot zaczął woźnicom wydawać polecenia. Loiseau zbliżył się do fiakra nr. 13.
— No! ojcze Loriot... — zawołał — zejdźże ze swego tronu; wszakże wypada ci złożyć życzenia narzeczonej.
— Masz słuszność, chłopcze..! — rzekł Loriot, z ciężkością schodząc z siedzenia.
I poszedł za Eugeniuszem Loiseau, podczas gdy Misticot prowadził rozmowę z woźnicą ostatniego powozu.
Ów powóz był to świeżo kupiony od Will Scotta.
— Zatem pamiętaj... — mówił chłopiec do powożącego — że ten powóz masz dla mnie pozostawić. Nie pozwalaj weń wsiąść nikomu!
Woźnica poruszył głową twierdząco.