Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i nadużywanie wiary publicznej w rozsiewaniu fałszywych wiadomości, a jednocześnie zobacz się pan z sędziami śledczymi i przybądź jaknajrychlej dla złożenia mi o tem sprawozdania.
Naczelnik policyi pośpieszył wypełnić zlecenie. W pół godziny powrócił z odpowiedzią, którą odgadujemy.
Żaden z sędziów śledczych nie podpisywał wyroku przeciw Edmundowi Béraud, wiadomość przeto, zamieszczona w dzienniku, najfałszywszą się okazała.
— Skoro tak... — rzekł prokurator — potrzeba nam raz ukrócić żarty tego rodzaju i nadużywanie dobrej wiary publiki w rozsiewania zmyślonych wiadomości. Wyznaczę sędziego śledczego do zbadania tej sprawy, pojedziesz pan z nim do Hotelu Indyjskiego i do redakcyi dziennika.
W godzinę później fiakr wraz z naczelnikiem policyi, sędzią i pisarzem sądowym zatrzymał się przed hotelem przy ulicy Joubert. Nikt w hotelu nie czytał podanej wiadomości w dzienniku, a tem samem i nikt nie spodziewał się zejścia policyi.
Właściciel powrócił w przeddzień ze swojej krótkiej podróży, a zaraz po jego przybyciu tak zarządzająca, jako i służba powiadomili go o tem, co zaszło.
Przyaresztowanie i uwięzienie kupca dyamentów odbyło się cicho, bez skandalu; nie przywiązywano przeto wiele znaczenia do owego wypadku.
W chwili, gdy weszli dwaj urzędnicy, właściciel hotelu znajdował się w biurze wraz z zarządzającą.
Znając naczelnika policji, domyślił się zaraz, że przybywa on w celu zasięgnięcia bliższych wyjaśnień o podróżnym z pod trzynastego numeru.
Powitawszy zatem uprzejmie przybywających, rzekł:
— Zgaduję powód, jaki panów do mnie sprowadza.
— A! — zawołał naczelnik policyi — czytałeś pan więc artykuł w dzienniku?
— Jaki artykuł?... Nie wiem o niczem...