Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzekł mu wypłacić dość okrągłą sumkę. Obecnie pokwituję pana z odbioru dwóch tysięcy franków. Racz mi pan podać swoje nazwisko, ponieważ jest to koniecznem dla sporządzenia aktu.
— Jan Wiliam Scott, poddany irlandzki — dyktował Arnold — zamieszkały w Szkocyi... w Edymburgu.
— Zatem pan nie mieszkasz stale w Paryżu?
— Nie, obecnie jestem tylko przyjezdnym... jadę dziś wieczorem do Hawru, zkąd za osiem dni powracam. Zapisz pan prawne moje mieszkanie u waszego notaryusza.
— Dobrze, milordzie... Oto pokwitowanie.
— Racz mi pan dać klucze... przyślę tu mego służącego dla uporządkowania.
— Oto są.
— Adres waszego notaryusza?
— Zaraz go panu napiszę. Pan Emil Pinguy, notaryusz, ulica Piramid, nr. 18.
Arnold schował adres do kieszeni i ukłoniwszy się, wyszedł. Pozostawało mu teraz jedynie wracać do Paryża. Spojrzał na zegarek, wskazywał on szóstą godzinę.
W kilka chwil później, przybywszy na stacyę drogi żelaznej, umieścił się w wagonie pierwszej klasy, gdzie leżąc wygodnie, rozmyślał, iż za dni osiem łatwo mu przyjdzie zapłacić szesnaście tysięcy franków, skoro zostanie posiadaczem pięćdziesięciu jeden milionów.
Gdy pociąg przybył do Paryża, noc już zapadła. Po odbytej podróży, czując niezwykły apetyt, Desvignes udał się do restauracyi pod Czterema sierżantami, zkąd o dziewiątej wrócił do siebie bulwarem Beaumarchais’go.

XXIII.

W dziesięć minut zmieniwszy ubranie i przywróciwszy twarz do naturalnego stanu, były sekretarz wyszedł z pawi-