Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pobyt na zamku w Malnoue stał się dziwnie smutnym od chwili, gdy panna Verrière dowiedziała się od Jerzego de Nervey o śmierci Vandama.
Przez cały tydzień będąc ciężko chorą, budziła poważne obawy, tym razem jednak jeszcze młodość i silny organizm dziewczęcia zwyciężyły chorobę.
Moralny stan jej umysłu objęła głęboka melancholia, pokrywając czarną oponą to wszystko, co ją otaczało; dziewczę to biedne żyło jak ciało bez ducha.
Wkrótce bardziej szczegółowo do niej powrócimy. Obecnie zajmijmy się Arnoldem Desvignes.
Zabójca Edmunda Béraud zaczął powątpiewać teraz po skończeniu dzieła o wierności dwóch swoich pomocników.
Nieroztropność łatwo popełnioną być może, a w obecnych okolicznościach dość byłoby jednego wyrazu, wymówionego przez któregokolwiek z nich, by zburzyć cały gmach, z taką czartowską zręcznością wzniesiony. Zresztą Desvignes znał dobrze słabości serc ludzkich.
— Gdy im zapłacę — mówił sobie — wydadzą się chwilowo zadowolonymi i będą nimi może w rzeczy samej, lecz otrzymawszy pieniądze, rozmyślać i zastanawiać się poczną. Jakakolwiekbądż byłaby suma, którąby otrzymali, wyda się im zamałą, a skoro będą trzymali mnie w ręku, ich wymagania nie będą miały granic; będę zmuszonym pracować już nie na siebie, lecz na nich. Nie! to byłoby nazbyt głupiem!... Skoro narzędzie jakie bezpotrzebnem nam się staje, rozbija się go i łamie, a jeśli się jest roztropnym, z pośpiechem się to czyni. Należy więc działać bez odwłoki w tym razie.
Desvignes podczas pobytu swego w Malnoue zajmował mały apartament, na drugiem piętrze, w prawem skrzydle zamku.
Mieszkanie to otaczała galerya, łącząca się nietylko z głównemi schodami, lecz i ze schodami dla służby, mógł on zatem wracać, wychodzić, bez zwrócenia na siebie czyjejkolwiek uwagi.