Przejdź do zawartości

Strona:PL X de Montépin Walka o miliony.djvu/1077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
V.

Owładniona temi ponuremi myślami, Wiktoryna gotową była przebaczyć Pawłowi Béraud jego prześladowania. Wdzięczną mu była, iż podczas, gdy wszyscy o niej zapomnieli, on przyszedł ją odwiedzić, błagając, by mu powrócić dozwoliła, pomimo, jak sądziła, utraty swych wieków skokiem przebytej choroby. Rozważała właśnie to wszystko, gdy doktór Richard. odbywający swoja codzienna wizytę, zatrzymał się przy jej łóżku.
Wiktoryna spojrzała nań z zasępioną twarzą.
— Cóż, moje dziecię — rzekł, biorąc jej rękę dla zbadania pulsu — czyż nigdy nie rozpędzisz czarnych swych myśli? Fizyczny stan twego zdrowia jest zadawalniejącym, a byłby nim więcej jeszcze, gdyby ów szatan moralny nie stawał nam przeszkodą w rekonwalescencyi. Neleży go koniecznie pokonać do licha! Bądźcobądź, trzeba nam się starać o to koniecznie... W twym wieku można to zdziałać za pomocą siły rozumu.
— W mym wieku, doktorze... — odpowiedziała chora — gdy się już tyle wycierpiało i nie widzi się nic. jak tylko męki w przyszłości, nie przywiązujemy się de życia, upewniam. Śmierć staje się natenczas upragnionym celem.
— No... no! wybujałość wyobraźni, zdania na wditr rzucone... — rzekł lekarz. — Znam całą twoją historyę, wiem, co uczynił ów nikczemnik, twój mąż, na ciebie jednak nie spada, odpowiedzialność za jego łotrowskie postępowanie. Zapomnij o tym nędzniku, niegodnym twojej pamięci, przestań się martwić temi wspomnieniami, a zabłysną może jeszcze dla ciebie dni szczęścia!
Młoda kobieta smutno potrząsnęła głową.
— Co mówię, to mówię z przekonania, możesz temu wierzyć, ponieważ nie jestem już m}odym, posiadam doświadczenie — ciągnął doktór dalej. — Staraj się pokonać smutek rozumem, a wszystko pójdzie dobrze. Wchodzisz obecnie w pe-