Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/598

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

stotnie godni siebie!... A więc na czem staje ostatecznie?...
— Będziesz miał pieniądze jutro...
— Doprawdy przyjemnie traktować z tobą!...
— Ale nie potrzebuję obawiać się z twojej strony nowych żądań!?... Co!?... Dasz mi na to słowo?...
— Tem więcej możesz na mnie liczyć, że wyjeżdżam do Dieppe jutro wieczorem, pociągiem wychodzącym o pięć minut do dwunastej, i że ztamtąd udaję się natychmiast do Anglii gdzie mam zamiar założyć bank, o którym ci mówiłem, kantor bankierski pod firmą „Revenduillet i Spółka... Na którą godzinę naznaczasz nasze spotkanie? Powiedz sam z łaski swojej!?...
— Punkt o trzeciej...
— Gdzie?...
— Tu... w tem samem miejscu!
— Doskonale!... Stawię się!... — punktualność jest jedną z moich licznych cnót!...
— Może się ja trochę opóźnię...
— A! do djabła!... to by było wcale nieprzyjemnie czekać na tym niezabudowanym placu w biały dzień!
— Może się znaleść sposób uniknięcia tej nieprzyjemności...
— Jaki?...
Maugiron wyjął z kieszeni klucz.
— Oto — rzekł — kluczyk, który od placu otwiera drzwi kiosku... powierzam ci go... oddasz mi go jutro...
— Wejdę więc nie pokazując się?...
— Naturalnie... nie niecierpliw się jeżeli dam na