Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/595

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To małżeństwo nic nie dowodzi; chyba tego żem się umiał podobać ojcu i córce...
— Oszczędź sobie trudów wymowy, szanowny wodzu! — przerwał Wiewiór — uprzedzam cię z góry, że to na nic się nie przyda!... Jesteś mądry, przyznaję, o! bardzo mądry, i... zrozumiesz pewno łatwo, że ponieważ panem położenia jestem ja a nie ty!... musisz więc ty a nie ja położyć nóżki na stół i skakać tak jak ja zagram! Idzie mi przedewszystkiem o to, aby nie być oszukanym, i wiesz o tem, że jestem zdolnym zerwać wasze małżeństwo, jeżeli nie zechcesz być rozsądnym...
Maugiron spuścił głowę i myślał przez chwilę.
Na twarzy jego, czytać było można walkę wewnętrzną, bezsilnej wściekłości. Uczuł się w obec Wiewióra, w położeniu zupełnie takiem w jakiem się Jakób Lambert znajdował w obec niego samego, i to gniew jego do najwyższej podniosło potęgi.
Nagle jakaś myśl szatańska przeszła mu przez głowę; twarz jego nagle się wypogodziła i na ustach jego ukazał się dziwny jakiś uśmiech.
— Cóż więc zrobić! — rzekł podnosząc głowę — czego chcesz odemnie?...
— Chcę mojej części...
— Twojej części, czego?...
— Twojego nowego majątku... Zostaniesz bogatym i to zawdzięczasz tu obecnemu słudze twojemu... pojmujesz więc, że i we mnie rodzi się bardzo naturalne pragnienie pozyskania przy tej okazyi uczciwego dobrobytu... tem więcej, że powietrze Paryża zaczyna być szkodliwem dla mnie, i miałbym ochotę założyć dom bankierski za gra-