Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/574

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pozwól mi czasem odwiedzić go, bo on mnie kocha i widok mój jest szczęściem dla niego!... Potem, raz spełniwszy ten obowiązek, zapomnij błędu, którego ci nikt nigdy wyrzucać nie będzie!... Zapomnij o jedynym błędzie w ciągu długiego żywota bez skazy!...
Jakób Lambert spuścił głowę.
— To niepodobna!...
Lucyna podniosła się gwałtownie i wykrzyknęła prawie z gniewem:
— Jeszcze ten wyraz!... zawsze ten straszny wyraz!... niepodobna!...” Wyraz, o który wszystko się łamie i rozbija!... Powiedz, że mi przynajmniej ojcze, dla czego to niepodobna!?....
— Dziecię moje!... ty nawet wyobrazić sobie nie możesz, w jak okropnem położeniu znajduje się twój ojciec!...
— Jakto!... więc ja jeszcze nie wiem wszystkiego?...
— Nie...
— Jeżeli tak jest, mój ojcze, zaklinam cię, powiedz mi to czego nie wiem!...
— Radzisz mi żyć i zapomnieć!... — rzekł Jakób Lambert — każesz mi zapomnieć o błędzie, którego nikt nie będzie znał... za który mi nikt nigdy wyrzutu nie zrobi!...
— Tak ojcze..
— Dowiedz się więc, że jeżeli za trzy dni nie umrę, za trzy dni policya wyciągnie swoją rękę nademną!... Za trzy dni pójdę zająć w lochu więziennym miejsce Piotra Landry, którego niewinność uznaną zostanie!
Lucyna cofnęła się przerażona.