Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/538

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wiesz drogi kapitanie, że powinieneś mi pięknie podziękować!... Wybawiłem cię z ciężkiej sytuacyi... Ale doprawdy czas było się zdecydować!... Między nami mówiąc wiesz pan co... pan nie umiesz panować nad sobą... Głupstwo by się stało niepotrzebne!... ale już... już!.. myślałem, że trupi wyraz twarzy pańskiej zdradzi cię stanowczo... Wyglądałeś pan, słowo honoru, daję, na skazanego przynajmniej do ciężkich robót na wieczne czasy!.. ale mniejsza o to!... I to już przeszło!.. Kiedyż ślub!...
— Niepodobnych rzeczy wymagać pan nie będziesz przecie!?...
— Rozumie się!... Jestem człowiek zgodny i gładki w interesach... szczególniej jak wszystko idzie po mojej myśli...
— A zatem, proszę pana o tydzień czasu dla przygotowania Lucyny do tego, aby została żoną pańską...
— Czy pan sądzi, że tak długi termin jest nieodzowny?...
— Tak sądzę stanowczo i jeśli mi pan odmówisz... wątpię czy mi się uda wymódz to na niej kiedykolwiek.
— Wiesz pan, że wcale nie pochlebne dla mojej miłości własnej — odpowiedział Maugiron uśmiechając się — to mi dowodzi w sposób jasny, że pańska prześliczna córka nie z gustem pójdzie za mnie... Ale cóż robić poddaję się i pozostawiam panu tydzień czasu... Dziś mamy 16-go — podpiszemy intercyzę 24-go t. m. dobrze!? nieprawdaż...
— Dobrze! Uważaj pan to za rzecz pewną.