Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/527

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czy poznajesz pan tego pana? — spytał.
Maugiron spojrzał na wskazywaną osobę i odpowiedział:
— Nie panie!... nie poznaję zupełnie...
— Ten pan jest inspektorem policyi — rzekł komisarz — znajdował się on przy patrolu w chwili gdy pana wyciągnięto z wody, i uważał to sobie za obowiązek aby pana odwieść do jego mieszkania, przy ulicy Amsterdamskiej...
— Ach tak!... teraz przypominam sobie wybornie — odpowiedział Maugiron — przepraszam za tę chwilową niedokładność pamięci mojej, wreszcie jest ona do darowania... Noc była ciemna, i myśl moja była zbyt silnie czem innem zajętą...
— Tak... tak... rozumiem to doskonale... ja tylko konstatuję fakt najważniejszy... W pierwszej chwili, która nastąpiła po wyratowaniu, powiedziałeś pan w obecności pana inspektora, że znasz swojego mordercę...
— Powiedziałem to, i to jest prawdą...
— Naglony przez pana inspektora, do wymienienia nazwiska tego nędznika, odpowiedziałeś pan, że je wymienisz później...
— I to także prawda...
— Sprawiedliwość musi iść swoim trybem, i ja przychodzę żądać od pana, abyś bezzwłocznie dotrzymał obietnicy...
Maugiron zbliżył się do Jakóba Lambert, i szepnął mu szybko do ucha:
— Przyjmujesz pan moje warunki?... Wszystkie moje warunki?... Odpowiadaj pan prędko!...