Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/451

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Już teraz port jest pusty zupełnie, panienko — rzekł — ani psa, ani kota; ani na prawo, ani na lewo. Może pani przejść...
Młoda panienka przeszła prędko przestrzeń, dzielącą mur, otaczający dokoła zakład jej ojca, od bulwaru Sekwanny.
Przeszła przez kładkę, przebiegła ciasną ścieżkę, pomiędzy stosami desek ułożonemi na pokładzie i nakoniec zeszła po schodach, które prowadziły do kajuty „Tytana”.
Tymczasem Piotr Landry przechadzał się wolno wzdłuż portu, jak żołnierz na warcie...


XXXI.
Jakób Lambert i Lucyna.

Schodząc tak ze schodów, Lucyna czuła, że serce jej bije coraz gwałtowniej.
— Jak mnie też ojciec przyjmie? — myślała sobie. — Aby tylko to postąpienie moje, nie wydało mu się szaleństwem, i żeby rozgniewał się na mnie!... Byłabym może lepiej zrobiła, gdybym była poszła za radą Piotra Landry i zaczekała do jutra...
Młodej dziewczynie przyszła na jedną chwilę myśl, wrócić się od drzwi kajuty, ale jak wiemy, nie brakowało jej ani siły woli, ani energii; więc po bardzo krótkiem wahaniu, postanowiła skończyć to co zamierzyła...