Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cznej wagi... Zresztą chciałbym jaknajprędzej skończyć tę sprawę i nie będę się targował, bylebyś pan tylko okazał się w żądaniach rozsądnym...
— Chcesz pan abym powiedział cyfrę... — spytał Maugiron...
— Proszę pana o to, lecz pozwolę sobie przypomnieć panu, żeś już wziął nocy ubiegłej siedemdziesiąt tysięcy franków na rachunek...
— W tem pan się myli nieco!... — zawołał młody człowiek — niech pan we mnie widzieć raczy głowę, a nie na rękę!...
Ja wskazuję interes, ale nie biorę żadnego udziału w wykonaniu!... Wcale bym nie miał ochoty zniżać się do tych wszystkich drobiazgów w podobnego rodzaju interesach jak zakradanie się, przełażenie przez mury, wyłamywanie zamków i t. p... Jestem zatem zmuszony dzielić zdobycz z działaczami drugorzędnemi, którzy pracują podług moich wskazówek, a to zmniejsza znacznie moją część!... Zarobiłem najwięcej trzydzieści pięć tysięcy franków na operacyi nocy ubiegłej, i uważam te pieniądze nie jako zaliczenie, ale jako nagrodę za uratowanie, gdyż wistocie poświęcam się jak strażak, który ratuje cię, drogi panie, ze strasznej przepaści w jakiej cię widzę pogrążonym po uszy!...
— Jakaż cyfra pańska!?... — powtarzał niecierpliwie Jakób Lambert — jaka cyfra?...
Ex-kapitan Atalanty siedział w tej chwili jakby na rozpalonych węglach, a Maugiron zdawał się umyślnie szukać zadowolenia swej złośliwości w pozostawieniu go w tej niepewności jak najdłużej, gdyż zamiast odpowiedzi katego-