Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pierwsze kieliszki zwyciężyły naturalną skromność Andrzeja de Villers; w krótkim czasie był już zupełnie swobodny i pokazał się we właściwem świetle, to jest człowiekiem rozumnym i interesującym w rozmowie. Po kilka razy vice-hrabia do Montaigle i panowie do Grandval i Robeaucourt przyklasnęli jego dowcipom, i gorąco winszowali panu Maugiron za odkrycie, głównego sekretarza towarzystwa nowo powstającego, kandydata tak odznaczającego się pod każdym względem, jak jego protegowany.
— Może pan na nas liczyć, kochany panie de Villers! — wykrzyknęli wśród gorących objawów sympatji wywołanych winem szampańskiem, nasze głosy są dla pana zupełnie pozyskane, i potrzebaby zbiegu nieprawdopodobnych okoliczności, aby wszystko nie poszło podług naszych i pana życzeń!...
Andrzej, uniesiony wdzięcznością i nadzieją, już się widział u celu swych pragnień; nie opuszczał więc żadnego toastu i wpadł prędko w ten stan radosnego uniesienia, które jeżeli jeszcze nie jest upojeniem, to je zwykle bardzo blisko poprzedza. Ale vice-hrabia de Montaigle i jego współbiesiadnicy nie mieli pewnie zamiaru upoić młodego człowieka, bo, skoro go tylko doprowadzili do potrzebnej im egzaltacyi, przestali napełniać jego kieliszek, i wstrzymali się sami, ale cygara zastąpiły butelkę, i rozmowa nie przerywała się wcale, i stała się nawet tak żywą, tak głośną, że w pośród tych ożywionych słów, które wybuchały ze wszystkich stron na raz, i krzyżowały się jak sztuczne ognie — zaledwie można było dosłyszeć grzmoty i uderzenia piorunów.
Na takich zebraniach godziny upływają z niepodobną