Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

trzeba nim być za nadto... Pan masz dystynkcyę naturalną bez zarzutu, doskonałe maniery z całą ich prostotą. Nie wątpię wcale o rezultacie próby, bo znam bardzo wielu ludzi ze świata najwyższego, którzyby byli bardzo szczęśliwi gdyby byli do pana podobni...
— A więc zdaniem pana, ja naprawdę mogę mieć nadzieję?...
— Nadzieję?... Pewność bazwarunkową... ja odpowiadam za skutek...
— Chcę panu wierzyć...
— I dobrze pan robisz!... Radzę panu tylko trochę elegancyi w pańskiej toalecie...
— Moja garderoba nie jest bogata!...
— Frak i spodnie czarne, kamizelka biała, rękawiczki paliowe... To pewnie pan masz u diabła!... a w każdym razie postaraj się o to na dzisiejszy wieczór... Bądź pan punkt o dziesiątej u braci Provençaux... spytaj się czy ja już przybyłem, jeżeli panu odpowiedzą przecząco, zaczekaj kilka minut, moje opóźnienie nie będzie długie... Jeżeli odpowiedź będzie twierdząca, przyślij mi swój bilet... zejdę po pana abyś uniknął przykrości przedstawiania się sam...
— Już panu więcej nie dziękuję, nie skończyłbym...
— Podziękujesz mi raz za wszystko po skutku... Do widzenia, drogi panie Andrzeju... do wieczora...
Maugiron opuścił zakład, wsiadł do swojego powozu, który szybko znikł z przed bramy.
Kasyer pozostawszy sam, kazał zawołać podmajstrzego.
Piotr przyszedł z głową spuszczoną, z miną zakłopotaną. Nie śmiał podnieść oczu na pana de Villers.