Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mieć sekretarza, wedle mego upodobania... Nie działam tu przez poświęcenie, lecz wprost przez egoizm. No jakże!?... mam racyę, czy nie?...
— Zgodzę się na to wszystko, na co się panu podoba abym się zgodził — odpowiedział Andrzej, uśmiechając się. — Ale nie mniej zachowam moje osobiste zdania, tak co do posady jaką mi pan daje, jak i co do sposobu w jaki mi pan ją daje , co stokroć podnosi wartość samego dobrodziejstwa!...
— Jaka egzaltowana głowa! — zawołał Maugiron.
— Wdzięczność nie jest egzaltacyą!...
— Chcesz pan żeby było pańskie na wierzchu!... niech tak będzie!... Ale zawrzyjmy zawieszenie broni co do tego przedmiotu. Jesteś pan naszą własnością na ten wieczór, to już ułożone...
— Istotnie byłbym szalonym odmawiając takiego zaproszenia od którego zawisła moja przyszłość... Ale jedna rzecz niepokoi mnie trochę... a nawet bardzo... nie powinienem jej ukrywać przed panom...
— Cóż to za rzecz?
— Obiecałeś pan tym panom człowieka światowego... to są słowa listu vice-hrabiego de Montaigle...
— A więc?
— Jakto a więc!... Ja wcale nie odpowiadam warunkom programu... co do tego nie łudzę się wcale... Ci panowie zobaczą we mnie, i bardzo słusznie, skromnego urzędnika, zupełnie nieświadomego tych świetnych form, na które pańskie zapewnienie każę im liczyć.
— Jest bardzo dobrze być skromnym, kochany panie Andrzeju — odpowiedział żywo Maugiron — ale nie