Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wych ludzi zresztą, ale bez wykształcenia, bez wychowania, upaja się złem winem!... Jedna lub dwie butelki zawiele wytłomaczyłyby wiele rzeczy.
— Tak bez wątpienia... Toby nam rzeczywiście dało rozwiązanie zagadki, jak pan mówi... Na nieszczęście, to wyjaśnienie jest nieprzypuszczalne...
— A to dla czego?
— Z tej jedynej i najlepszej racji, że Piotr pija tylko wodę... Widsisz pan sam, że to jest nie do uwierzenia.
— Jeżeli tak jest, to wracam do mojej pierwszej myśli, i przyjmuję za prawdę uderzenie krwi na mózg....
Ale, proszę pani, nie mówmy więcej o tem, i niech pani raczy nie przywiązywać więcej do tego wagi niż ja sam...
— Jeżeli pan sobie tego życzy — powiedziała Lucyna — wejdźmy do biura. Zajmiemy się interesem, który pana sprowadza, i zdaje mi się, że go nareszcie skończemy...
Młoda dziewczyna dodała uśmiechając się:
— Mój ojciec przybywa jutro rano... List jaki odebrałam zupełnie mnie co do tego upewnia... Będę szczęśliwą i dumną przyjmując go wiadomością, o zawarciu w jego nieobecności umowy, na tak znaczną dostawę.
— Jestem na pani rozkazy — odrzekł Maugiron — i jeżeli to tylko odemnie zależy, układ prędko stanie.
Lucyna obejrzała się na swoją damę do towarzystwa, która głośno wzdychała i posyłając pałające spojrzenia w stronę pana Maugiron, zdawała się zupełnie zapominać w jego obecności o nieboszczyku Blanchet, poruczniku straży ogniowej!...