Strona:PL X de Montépin Tajemnica Tytana.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do skutku. Mam nadzieję, że dziś dobijemy targu i jestem już zdecydowaną do małych ustępstw, których do tej pory odmawiałam, aby tylko przyjść do rezultatu...
Pomyśl pan jak będę dumną i szczęśliwą, gdy jutro oznajmię ojcu, żem zawarła w jego nieobecności, bardzo korzystny interes, który jestem pewną, przyniesie piękne zyski!... Bez wątpienia, widząc jak jego interesa są mi drogie, mój ojciec zrozumie do jakiego stopnia moje myśli, moje wszystkie czynności odnoszą się do niego — bo dla mnie samej... cóż mnie obchodzą pieniądze — i okaże mi wtedy więcej miłości...
— Ma pani racyę, zawsze racyę!... — szeptał de Villers, którego obawy stopniały jak śnieg od promienia słońca. — Ah! jak szczęśliwym jest ojciec, który ma córkę taką jak pani!...
— I ja także jestem szczęśliwą mając takiego ojca jak mój! — odpowiedziała Lucyna żywo, ale z zapałem trochę przymuszonym. Niepodobna mi nie wierzyć w to przywiązanie, którego bezustanne daje mi dowody, bo jeżeli pracuje bez wytchnienia, nie odpoczywając nigdy ani chwili, to dla mnie, to dla mnie jednej... On nie lubi ani zbytków ani wydatków... na coby mu się przydało gromadzenie pieniędzy? Ale chce abym ja była bogatą, i pan widzisz iż poświęcił życie swoje na spełnienie tych pragnień...
Andrzej zamilkł. Odpowiedź na to co usłyszał była bardzo łatwa, ale nie mógł jej dać... Jakżeż w istocie powiedzieć mógłby tej młodej dziewczynie, która pomimo całej obojętności ojca chciała koniecznie wierzyć w jego uczucie: — Nie, ojciec panią nie kocha!... On nic nie ko-