Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ I.

W pośród podróżnych, którzy w dniu 10 maja 1874 roku podążali w pociągu nadzwyczajnym z Marsylji do Paryża, znajdował się też w oddzielnym wagonie sypialnym jakiś wiekowy już mężczyzna z kobietą młodą jeszcze.
Mężczyzna wyglądał na lat sześćdziesiąt z górą, kobieta na trzydzieści pięć najwyżej.
Mężczyzna wysoki i dzielnie zbudowany, miał w całej postawie, w każdym ruchu swoim, tę dystynkcją nadzwyczajną, która, jak utrzymują Anglicy, jest tylko urodzonego dżentelmana udziałem. Z pod podróżnej czapeczki wyglądały włosy siwiejące i prawie przy samej skórze przystrzyżone, długie prawie zupełnie już białe faworyty, okalały twarz sympatyczną o rysach wyjątkowo regularnych.
Na wierzchnim paltocie z sukna w kraty, krzyżowały się dwa paski lakierowane, jeden od torby podróżnej o sztucznem zamknięciu, drugi od dużej lornety w safianowym futerale.
Kobieta wątła, delikatna i uderzająco piękna, otulona w szeroką rotundę, oszytą kosztownem futrem kanadyjskiem, opierała główkę na ramieniu towarzysza, a przepyszne jej blond włosy rozpadały się w nieładzie. Matowa bladość twarzy i sine podkówki pod dolnemi powiekami, nadawały ciemnoniebieskim oczom wyraz boleści nadzwyczajnej.
Głębokie spojrzenie to rozpalało się jakimś blaskiem nadzwyczajnym, to gasło znowu zupełnie. Małe rączki drżały jak we febrze.
Nie będziemy opóźniać się z zabraniem bliższej z tę parą znajomości, bo w opowiadaniu naszem zajmie ona miejsce wydatne.