Strona:PL X de Montépin Lekarz obłąkanych.djvu/533

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dlaczego w ciągu czterdziestu?...
— Apelacja i odwołanie się do drogi łaski zajmą z pewnością tyle czasu.
Fabrycjusz przysłuchiwał się z osłupieniem tej rozmowie, która nie była dość jasną dla niego; nie mógł wątpić, że jest niedobrze. Jakkolwiek straszną może być rzeczywistość, niepewność jest zazwyczaj okrutniejszą jeszcze. Siostrzeniec bankiera zdobył się na uwagę.
— Po raz drugi już — powiedział — mówicie wobec mnie o jakiejś próbie nadzwyczajnej, jaką myślicie zastosować względem Joanny. Ponieważ ciotka moja za bardzo mnie obchodzi, mam nadzieję, że nie uznacie mnie za natręta, gdy zapytam, o jaką to próbę chodzi?...
— Naturalnie!... — zawołał Grzegorz.
I opowiedział pokrótce Leclérowi, iż postanowił stawić panią Delariviére przed szafotem, aby zobaczyła skrwawioną głowę, spadającą do kosza. Dodał, że jeden z najbardziej sławnych profesorów, doktor V... potwierdził projekt w zupełności.
Fabrycjusz zbladł śmiertelnie, słuchając Verniera, ale można to było wziąć za skutek zdziwienia i wzruszenia... Nie odpowiedział ani jednego choćby słowa i przez kilka minut był jakby nieprzytomny zupełnie.
— To, widzę, przeraziło pana... — odezwała się panna Paula Baltus.
— W pierwszej chwili przynajmniej, przyznaję... — odpowiedział — ale macie rację zupełną; aby dojść rezultatu pożądanego, nie można niczego zaniedbywać.
I zamilkł znowu.
— Kochany Fabrycjuszu — zagadnęła Paula — o czem się tak zamyśliłeś?...
— Najpierw o tem, co słyszałem... a następnie o tej biednej obłąkanej... o tej biednej Matyldzie Jancelyn... Zagadkowe wyrazy, jakie rzuciła, zaintrygowały mnie i przeraziły w najwyższym stopniu. O!... gdyby ona objaśnić nas potrafiła...
— Nie licz pan na to... — powiedział Grzegorz. — Umrze w ciągu miesiąca najdalej.