Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/70

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ten jednak byłby niedostatecznym. Rysopis bowiem hrabiego Ladonoff jest znanym. Potrzeba było użyć cokolwiek sztuki... Woda na płeć, której receptę dostałem w Anglii od pewnego znajomego chemika, i pół flakonu indyjskiej farby uczyniły ze mnie, jak widzisz całkiem innego człowieka. Jeżeli ty Blanko, niepoznałaś mnie odrazu; pewien jestem, że nikt mnie nie pozna... a o to mi właśnie idzie...
— Ukrywasz się znowu... — rzekła hrabina żywo — zatem niebezpieczeństwo zwiększa i zbliża się?...
Gregory uczynił znak głową potwierdzający.
— Pewna jestem, że odebrałeś złe wiadomości... — mówiła dalej Blanka, nie ustając w pytaniach, chociaż zdawało jej się, że wie więcej od niego.
— Otrzymałem je rzeczywiście...
— Jakiej że one są natury?
— Najgorszej! Wpadnięto na mój ślad... Policya francuzka wzięła się za ręce z pruską policyą, i szukają mnie wspólnie. Już tylko fałszywe nazwisko jest pomiędzy nimi a mną, a i to lada chwila może być zdemaskowane.
— Już jest niestety — pomyślała hrabina.
— Dlatego też podszywam się pod inne zawczasu — dodał Gregory.
— Lecz — pochwyciła pani de Nancey — służba hotelowa zna hrabiego Ladonoff, i nie zechce zgodzić się na taką zamianę... Zacznie paplać.
— Zaczęłaby, powiedz raczej, moja droga, lecz czasu mieć na to nie będzie. Odjeżdżamy.
— Kiedy?