Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

kupcy nazywają kobiercem, pokrył ordynarną podłogę, za zimną na drobne nóżki Alicyi.
Wielkie japońskie postisze cokolwiek wyszczerbione, weneckie lustro szlifowane w hebanowych ramach, cokolwiek starożytnych mebli, którym nie brak było charakteru; zmieniły do niepoznania dwie stancye, z których składał się domek, a jeżeli dać wiarę bretońskiej służącej która zajmowała się gospodarstwem, przekształciły chatę w pałacyk.
Musielibyśmy pisać całe rozdziały przepełnione najdrobniejszemi szczegółami, chcąc dać dokładne pojęcie czytelnikom naszym o egzystencyi młodych ludzi, pośród samotności w jakiej żyli. Kilka rodzin rybackich zamieszkujących wybrzeże, mówiło tylko narzeczem bretońskiem, a język francuzki rozumieli zaledwie.
Nie mamy jednak czasu zatrzymywać się nad tem. Powiemy tylko, że w początkach pobytu tamże, Alicya płakała prawie ciągle. Patrząc na nią, podziwiaćby należało niezmierną obfitość łez, jaka się zawiera w oczach kobiety.
Powoli jednak uspakajać się zaczęło zbolałe jej serce. Wiedziała że jest kochaną, bo istotnie hrabia, jakkolwiek potwornego dopuścił się względem niej czynu, otaczał ją bezgraniczną miłością. Posiadł ją w sposób nikczemny i nieprawy, i bez wahania byłby oddał za nią życie! Z radością byłby krew z żył swoich wytoczył, gdyby takowa była wstanie okupić łzy Alicyi.
Biedna dziewczyna zrozumiała, że smutek jej był nieustannym dla pana de Nancey wyrzutem, to też postanowiła kres temu położyć, i więcej w jego obecności nie płakać. Nadszedł dzień, w którym młodość i uczucie