Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


XXXI.
Informacye.

Blanka nie pomyślała nawet o tem, by Wilhelma zaskarżyć w policyi Kolońskiej.
Pod wpływem niewypowiedzianego strachu, byłaby stokroć wołała uciekać na koniec świata, niż znaleźć się raz jeszcze w obecności tego nędznika, choćby okutego w kajdany i otoczonego strażą. Zdawało jej się, że na sam jego widok umarłaby ze strachu...
Odtąd jedną już tylko przewodnią myśl miała, opuścić jaknajprędzej Niemcy i powrócić do Francyi. Paryż tylko zapowiadał jej spokój i bezpieczeństwo...
Blanka spędziła resztę nocy skurczona pod osłoną wielkich drzew przytykających do drogi, czekając na powstanie dnia, by módz wejść do miasta.
Dostawszy się tam, kupiła ciemny kapelusz i wielki czarny woal bardzo gęsty, który zasłonił jej twarz całą, poczem udała się na dworzec kolei.
Nieposiadając ani pasportu, ani żadnych podobnych dokumentów, młoda kobieta mogła być aresztowaną na granicy. Wiedziała dobrze o tem; ale wiedziała również, że jadąc przez Belgję, niebezpieczeństwa tego uniknie.
Pociąg ruszał właśnie do Brukselii. Wsiadła nań, i nazajutrz przybyła do Paryża, odbywając przez drogę