Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jakkolwiek powiada, że tego samego wieczora odjechał do Monachium dowieść nie może, że był w drodze podczas nocy, w której zabito dwie kobiety i podłożono ogień... Są tacy, którzy utrzymują, że widzieli go wsiadającego na kolej rano... Jeżeli się to sprawdzi, panie, wolę siedzieć w mojej skórze, niż w jego. Oh! tak! bo wtedy wszakże pozory staną przeciw niemu... Czy pan jest również tego zdania?..
Paweł skinął głową na znak potwierdzenia.
Eks-ułan ufryzowany mówił dalej:
— Proszę pana, jednak, jaki ten świat niesprawiedliwy! O hrabinie tylko mowa, a o Dorocie ani mrumru!.. A Dorota była śliczna blondynka, słowo panu daję!.. Znałem ją dobrze... Zamordowali ją jednak tak dobrze, jak jej panią i spalili tak jak ją, a nawet więcej, bo ani ząb nie pozostał z biednej dziewczyny... Ale! jedna była Hrabiną, druga zaś tylko służącą! Dla hrabiny więc wszystko, dla służącej nic! Oh! cóż to za macocha to społeczeństwo!
Nie było odpowiedzi na spostrzeżenia filozoficzne i demokratyczne garsona, żywcem przeniesione z Francji, gdzie zasady podobne wyrosły na świeżych pokładach socialistycznych.
Pan de Nancey rzekł tylko:
— Jak daleko ztąd znajduje się ów dom spalony?
— Około dwóch kilometrów, jak powiadają w Paryżu... Chcąc iść pieszo, potrzeba pół godziny, powozem zaś, za kwandrans się zajedzie.
— Chciałbym obejrzeć te ruiny...
— Nic łatwiejszego. Jeżeli pan chce postaram się