Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

swej potęgi; Francya zwycięzka pod Sewastopolem, Magenta i Solferino, a wszędzie szlachetna pomimo zwycięztwa, nie mogła znieważyć się do tyla, aby zwątpić o wygranej.
Jak można było przypuścić, że trzy czwarte francuzkiej armii egzystowało tylko na papierze? że arsenały były próżne? że Napoleon III, autor szacownych dzieł o artyleryi, nie miał jednej armaty zdolnej wytrzymać walkę z potężnemi działami pruskiemi? jak przypuścić było nareszcie, aby cesarz zdziaławszy tyle, dawszy pierwszemu narodowi w świecie, ośmnaście lat niesłychanego dobrobytu, mógł być do tyla ślepym, lub dać się omanić, żeby siłą trzech kroć sto tysięcy niewyćwiczonych ludzi, wydać wojnę niemcom, posiadającym miljon dwakroć sto tysięcy żołnierzy?
To też wołano: „Do Berlina!“ i mówiono o naszych pułkach: „Oni nie na wojnę idą, ale na gotowe zwycięztwo!“
Złudzenie to niestety! krótko trwało. Straszna rzeczywistość ukazała się z wieścią o porażce Wissemburgskiej... Po Wissenburgu Woerth, potem Reichsoffen.
Wszędzie stoczono walki nierównemi siłami, jeden stawał naprzeciw dziesięciu, sława tylko cała przypadała zwyciężonym, tej garstce bohaterów zmiażdżonych massą nieprzyjaciela, rozbitych bombami pruskiemi.
Nareszcie Sedan! Ośmdziesiąt tysięcy ludzi zamkniętych dokoła pagórkami, których szczyty najeżyły się artyleryą niemiecką, uniemożliwiając wszelką walkę, armia schwytana w sieć, Mac-Mahon ranny, cesarz w niewolę wzięty!