Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dlaczegóż się to tak opóźnia? — rzekła znów młoda dziewczyna. — Tyle już razy pytałam cię o to, nieodpowiedziałeś mi nigdy...
— I tym razem jeszcze nie odpowiem — rzekł Paweł. — Moje ukochane dziecię, moja Alicyo, błagam cię, nie pytaj mnie oto. Ranisz mi serce, a ranisz nadaremnie. Jest to smutna tajemnica... Poznasz ją, ale później, wtedy, gdy nadejdzie błogosławiona chwila, w której będę mógł naprawić wszystko... Do tej zaś pory zadawalniaj się tą pewnością, że ciebie tylko kocham na świecie, że do ciebie należę na wieki i że jedyne więzy nieprzerwane mogące łączyć dwa serca w jedno, to nie utrwalające je prawo, moje dziecko, to miłość!...
Alicya spuściła głowę, smutna i niezupełnie przekonana. Cóż to był za sekret, który z takim uporem ukrywał przed nią pan de Nancey? Na prożno starała się przebić niepokojące te cienie.
Nie pytała jednak o więcej i jak zwykle, zdała się na wolę Boską.
W parę tygodni później, zaczęły się straszne wypadki, przygotowywane oddawna w ukryciu przez Prusy. Wypadki te należą do historyi i nie powinniśmy ich naruszać, musimy jednak zaznaczyć tu kilku słów, wiążących się ściśle z faktami, jakie pozostały nam jeszcze do opowiedzenia.
Król Wilhelm obraził Francyę w osobie hrabiego Benedetti. Książe de Gramont wstąpił na trybunę ciała prawodawczego i deklaracya wojny wybuchła jak piorun.
Czy Francya doznała trwogi na wieść tę straszną i nieprzewidzianą? Nie! Francya, tak dumna z militarnej