Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wyraz powabna, mimo niezmiernej bladości cery, szmer przebiegł salony. Gracze pytali siebie wzajemnie:
— Co to za piękna nieznajoma?
— Lady Snalsby — odpowiedział ktoś, który tydzień temu, widział ich przypadkiem przybywających z Berlina i wysiadających na dworcu kolei.
— Nigdy w życiu! — odrzekły jednocześnie Szmaragdowa czarodziejka i panna Maximum, które od ostatniej sceny stały się względem sobie najlepszemi przyjaciółkami, to hrabina de Nancey. Paryżanka po zerwaniu kontraktu...
Imię hrabiny przebiegło z ust do ust z szybkością iskry elektrycznej.
Incognito Blanki jak widzimy, nie trwało nawet pięciu minut.
Młoda kobieta zmieniła swój bilet bankowy na pięćdziesiąt sztuk złota.
Usiadła do stolika „trente et quarante:“ bez wielkich namysłów stawiała pod kartę co jej podsunęło natchnienie. Natchnienie do szczęśliwych nie należało bynajmniej, gdyż nie wygrała ani razu, skoro zaś po paru godzinach niebezpiecznej z losem szermierki powracała do swego hotelu, sakiewka jej skromna lżejszą już była o piętnaście ludwików.
Nazajutrz było różnie; hrabina przegrywała i wygrywała na przemian. Rezultat zaś wieczora był taki, że nie poniosła ani straty, ani zysku.
Następnych dni powtórzyła się ta sama historya, fatum jednak brało górę, gdyż w krótkim czasie pięćdziesiąt ludwików zeszło do dwudziestu, jakkolwiek była już chwila, w której pani de Nancey miała ich sto pięćdziesiąt.