Strona:PL X de Montépin Kochanek Alicyi.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

funkcye kamerdynera, oświadczyła im, że tego samego wieczoru zostają zwolnieni i mogą nowej służby szukać gdzie zechcą, tymczasem zaś aby znosili kufry, gdyż chce się pakować.
Podczas gdy służba wypełniała jej rozkazy, pani de Nancey szukała w kieszeni kluczyka od wielkiej szafy orzechowej, rzeźbionej w stylu siedemnastego wieku, która znajdowała się na prost łóżka.
W szafie tej miała bieliznę, suknię i rzecz niezmiernie cenniejszą, podróżny worek z rosyjskiej skóry, zawierający półtora miljona w papierach wypłacalnych w główniejszych bankach niemieckich, prócz tego klejnoty, które jak wiemy przedstawiały grubą wartość.
Blanka nie opuszczając nigdy domu i nie wiele wychodząc z pokoju, szafy tej nie zamykała prawie nigdy, poprzedniego jednak dnia, przekręciwszy klucz w zamku wsunęła go do kieszeni zanim wyszła z mieszkania.
To też teraz przetrząsnęła kieszeń, lecz nadaremnie była próżną. Zdziwiona, lecz spokojna, przypuściwszy, że kluczyk ten zgubiła podczas swego zemdlenia w hotelu Bawarskim, już zamierzała kazać przywołać ślusarza, gdy wtem rzucając okiem na stary mebel, spostrzegła go w zamku.
Niezdolni jesteśmy dać wyobrażenia o zdumieniu pani de Nancey na ten widok. Pewna, że zamknęła szafę wychodząc, pamiętała dobrze iż nie otwierała takowej.
Przyskoczywszy szybko do starożytnej tej garderoby, rozsunęła ciężkie jej podwoje i uspokoiła się prawie natychmiast.
Wszystko było w porządku. Nikt nie poruszył su-