Polska, Polska.
Niech każdy wie, że w piersi naszej i myśli naszej niema nic, coby się temu słowu oparło. Kto nam wydrzeć to słowo zechce, ten najdzie nasze piersi i myśl naszą pustkowiem a głuszą. Niepatrzmy poza nasz stół, niepatrzmy; jeno braterskie sprzęgnijmy ręce i krzyczmy, krzyczmy: Polska!
Polska, Polska!!
(Inna znów grupa na siebie uwagę zwraca, a w niej główną osobą: Kaznodzieja).
Do góry bracia, do góry,
gdzie orzeł ptak białopióry
roztoczy nad nasze głowy
osłonę skrzydeł.
Do góry bracia, do lotu,
do wyżyn, uniesień ducha,
pod gwiazdy, duchem wzwyż.
Patrzajcie, oto krzyż!
Bóg moich wywodów słucha.
Do góry, bracia, do góry.
Zapominajcie doli,
ściganej marą straszydeł.
Do góry, bracia, do góry,
gdzie orzeł ptak białopióry,
wolen krat, więzów, sideł,
roztoczy na nasze głowy
osłonę szeroką skrzydeł.