Strona:PL Wyspiański - Wyzwolenie.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
KONRAD

Na was myśl moja spoczęła.

(jakby przypomnieć chciał rzecz, z dawna już jemu znaną)

Tam, kędyś trzeba dojść i wniść
a mocą rozprzeć wrota, — —
nie patrzeć pozad...
Nim zwiędnie kwiatu świeży liść,
zanim ptacy zaświergocą swój świt
nad śmiertelną mogiłą,
nim pojmie ich martwota
i wznieść pochodnię ponad! —
Tam kędyś trzeba dojść i wniść
siłą!!

(patrzy się po otaczających go robotnikach)

Siła, to wy.

CHÓR

Czego żądasz?

KONRAD

Poznałem w was siłę.

CHÓR

Czego żądasz —?

KONRAD

Wiem: kościół, zamek, mogiłę.
Te postawię i zburzę.

(zrywając ręce w silnym ruchu, poszarpnął kajdan)

Zejmijcie mi kajdany.

CHÓR

U rąk je dźwigasz, u nóg;
drogą ty spracowany.