Strona:PL Wyspiański - Powrót Odysa.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MELANTO
(ucieka)
ZALOTNICY
(oddalają się)
FEMIOS
(wychodzi z kryjówki)
ODYS
(na środku izby)
(zatacza się)
(wali się do nóg ojca)

Ojcze, — ja w grzechu poczęt, — ja w grzechu rodzony,
na świat szedłem z przekleństwem. Bodajś mnie był ubił,
małe chłopię. — Ja w myśli tutaj mam żmij gniazdo.
Tu w myśli, — patrzaj: tutaj, — to dar boży.
To oni ojcze — przekleństwo mi każą
pełnić — to oni mię tą siłą darzą, —
że ja przez podłość idę — z jasną twarzą.
Ta moc od Boga jest. — — —

(tarza się u stóp Laertesa)
(całuje jego stopy)

Ojcze — przebaczaj.
Ja — śmierć twą myślił — przed laty — uciekłem —
pamiętaj, ojcze, — ja uciekłem wtedy —
i com miał czynić w domu zło, — niosłem we światy,
aż mnie przekleństwo ludzi — tu przyniosło —