Strona:PL Wyspiański - Powrót Odysa.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SYRENY

Pieśń żywota twego bohatyrze,
pieśń żywota wydzwaniam na lirze...

(we wichrze giną ich głosy)
ODYS
(zatrzymuje się wśród fal)

Kędyż Ithaka —?
Czyli ku niej płynąć?
Ku niej, — mojej ojczyźnie, —

(patrzy ku Syrenom)

Jak zwodnice minąć?

(stojąc wśród fal)
(z ręką na oczach)
(wpatruje się w brzeg)
SYRENY
(znikają)
(wicher)
ODYS

Czyli to jest Ithaka? — — Pustkowie, — brzeg pusty.
Niemasz tych, co kłamaną pieśń śpiewały usty.
Niemasz nikogo. — Jeszczem niebył wrócił:
wrócić mam do ojczyzny, dawnom ją był rzucił.
Wrócić mam! — Tak powrócić mam dopiero teraz.
Spokój w domu, — spokojność — i skon upragniony
w chacie mej, w mem domostwie, ojca, syna, żony.
Niewidziałem ich dawno. — Nigdy! — — Widzieć muszę!
Zobaczę, — już widokiem ich odzyszczę duszę, —
odzyszczę, com utracił, — hańbę duszy zmyję.
Nie żyłem dotąd wcale, — w domie mym odżyję.