Ty może dajesz wiarę temu, że ta głownia moje zabierze życie....
O tego nie myśl abym wyznawała, że groźba matki twej spełnić się może,... ja moich własnych trosk i własnej winy cień miałam w myśli.
Ty coś przedemną ukrywasz. — — —
— Wyznać mam rzecz, którą taiłam przed tobą dotąd, ale dzisiaj nie chcę nic skrywać.
Powiem, lecz wprzódy muszę się przekonać, żeś już spokojny zupełnie...
Zaczynam rozumieć i poznawać, że myślami, troską, rozważaniem, można wiele sił żywotnych w ciągu jednej doby zniszczyć, zmarnować, spalić...
— Patrz, jak tam, ta głownia ogniem bucha...
— Życie tak samo jest, jak ogień, który zżera tej główni wszystkie soki i miąższ po kawale; pali nas, dając nam blask i ciepło przez chwilę przemijającą.
Pragnę, by noc ta jaknajdłużej trwała, —
bo jutra przed sobą niewidzę, — nie mogę wyobrazić sobie jutra.
Czy o tem miałaś mi mówić? —