Strona:PL Wyspiański - Meleager.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
CHÓR I.

Oineus, król Kalydonu, pominął Dianę w ofiarach; i Diana przeto zawrzała gniewem słusznym.

CHÓR II.

Naszedł tę posiadłość dzik potworny, przed którego żarłocznością wszystko ucieka.
Na odległą okolicę spokój zamącony; zboża spustoszone i stratowane; winne płody, łodygi tychże soczyste, wieloletnie, rozburzone we winnicach; przytem pogryzione ich grube korzenie, do mocnych pędów zdolne.
Oliwki, o gładkim liściu, połamane; kalają się gliną i prochem listki zielone tłuste, kalają się porówno owoce pożywcze a dla piersi dobre. —
Bydło, trzody ostać się nie mogą na pastwiskach; pasterze trwożni nie śmią przestąpić wysokich progów w oborach; zaś psy ujadają, szczerząc z pysków zębce białe przez otwory u spodów bramek; niechże któren wyskoczy, — niechybnie legnie, rozszarpany ostrymi kłami żarłocznika.
Ucieka ktobądź w odległe strony; opustoszenie zupełne zagraża wsiom najbliższym.

CHÓR I.

Mnie się widzi, że nie tu jeszcze szukać końca gniewu Diany.
Bogini pominiętej, zaniedbanej złość i niechęć ku nam nie ograniczy się do tej jednej plagi i przykrości, jaką już znosimy; — bo oto, miasto przebłagać ją ofiarami, syn królewski ośmielił się młodzieńczych swych porywów użyć na zagrodzenie