Strona:PL Wyspiański - Legenda.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

siła, siła w jej wzroku!
Ona nas k’sobie ciągnie.
(Głąb wody się rozwiera,
świetlaną toń rozchyla;
z podwodnych skał ścieliska
stają mury zamczyska,
ze złota a z błękitu
od spodów aż do szczytu).

WANDA

O patrzcie, patrzcie patrzcie tam!
Sława się z wody lągnie!
Zwycięstwo mam!
Ach ojcze, ojcze mój,
Wawel dobyłam twój!
O patrzcie, patrzcie hań,
Rusalni niosą dań!
Tam dla was święty kraj!
Wesele dla mnie graj!
Tam moje drużby młodzi,
tam druchny moje młode!
O patrzcie tam pod wodę,
orszak po falach brodzi.
O patrzcie, moje sokolniki,
chodowie moi zamkowi,
jak służyli królowi
zbrojni.
O, z nimi weselnice,
we wieńcach róż i kłosów,
w świergocie ptasich głosów,
pląsają przy ojcowskiej stanice,