A już wśród głuszy, bo tam płyną głuche,
jak Noc, te strugi w step, w odwieczne dale,...
gromki głos mary zbudził zawieruche
i huczał wichrem dący ponad fale
a grzmiał, że stałem się, jak twory kruche,
którym się jawi duch nad nie potężny.
Mówił, a ryk po falach szedł daleko-siężny:
»Wracaj!« — a oto głębia rzeki jawna;
duchy tam były uwięzgłe w kamiemiu,
na wielkie męki wydane oddawna;
wiekami wielu jęczące w zamknieniu
kajdan, — a rzeka ponad nimi spławna,
ciężarem bielma tłoczyła w płynieniu;
nie pozwalała tchu chwytać i blasku,
że marły wciąż ciałami wryte w piasku.
Cożkolwiek przeznaczono duchom działać,
dopełnić w krwi rozlewie i przeboju;
czynach, od których serca mają pałać;
aż zryte czoła w ciężkich trudów znoju,
wypiszą same czytelnie: »zostałać
li dusza jeno, łaknąca pokoju«;
wielkością, mordów, zbrodni mrąca wagą;
ciężaru upragniona zbyć i stać się nagą...