Strona:PL Wyspiański - Akropolis.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

uściskiem weż siostrzanym.
Bądź ty duchem kochanym,
z którym ja noc tę żyję!
Cóż tobie trudy cudze?
I cóż tobie łzy czyje?
Cóż tobie, ta co była, męka?
Próżno się dusza nęka.
Nie siostro, nie myśl o tem.
Ja sama, zadumana
byłam nademną i nad tobą:
i myślę: pocóż my żałobą
kajamy się, zadumą — ?
Pójdź siostro, kumo,
rzuć księgę, księgę rzuć;
zobaczysz, — co będziem same czuć
za siebie, przez się, — żywe,
nie pamiętne, szczęśliwe! —

KLIO

Mogęż ja być szczęśliwą?

PANNA

Będziesz, tę jedną noc.
Rzuć księgę, zyskasz moc,
moc świętą zapomnienia.

KLIO

Siostro, jesteś z kamienia.

PANNA

Krew płynie, będę żywa!!
Ty ze mną chodź — w świątynię;
jako druchny, boginie