1. A gdy już mnie wyżeniesz
ze szczytów Twego domu,
choć pozwól kęs mi przysiąść
u bram Twych, tu u złomu.
4. Gdy zechcesz, wszystko może
żywototwórcza władza.
Porzucam nędzy łoże,
gdy moc mię Twa odradza.
3. Gdy moc mię Twoja strąca,
za przeznaczeniem muszę,
w przepaść dusza idąca
Ulituj mojej dusze.
6. Tak nowe co dnia budzisz.
5. Tak co dnia męką trudzisz.
6. Tak z nocy Twe wywodzisz.
5. Tak szczęściem zwodnem łudzisz.
8. Tak czynisz mnie potęgą,
którym był marnym pyłem.
7. Tak wijesz żywot wstęgą,
żem pył, gdy siłą byłem;
na nicość obrócony,
ku szczytom gdy dążyłem.
8. Świetność mi wracasz znowu,
na Twe zwołujesz trony,
bym z Tobą w królowaniu
zapomniał, co przebyłem.
I znów świątyni wrota zwarte
na żelaznych wrzeciądzów zapory.
Strona:PL Wyspiański - Akropolis.djvu/130
Wygląd
Ta strona została przepisana.