Strona:PL Wyspiański - Achilleis.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz jestem wyczerpany z sił w służbie narodu.
Jeźli masz jaki udziec, daj, bo łaknę z głodu.
Pozwól, sam sięgnę ręką. — Rozkoszuj się ciszą. —
W każdym namiocie wiem, gdzie połcie wiszą.

(bierze połeć słoniny)

Myśl, myśl. Myśl krztałci ducha, rozwija, uzbraja.
Myśl, jak wino, — opęta ducha i upaja.
Masz tu wino?

DIOMEDES
(chrapie)
TERSYTES
maca za winem

Wór pusty. — Spił się niestatecznie.
Kiedyż ku temu wzrośnie duch, by żył społecznie.

(znajduje inny wór)

Jest drugi wór. Wysączę i tem go przygnębię,
że w samolubstwie służył własnej gębie,
że mu przez myśl nie przejdą ci biedacy, ludzie,
co przy jego namiocie tu pracują w trudzie.
Dzięki żeś mnie oświecił Zewsie dobrodzieju,
żeś mi nie dał zapomnieć ktom jest.....

(pije)
ONEIROS
(unoszący się w powietrzu, potrąca go nogą)

Pij złodzieju!

TERSYTES
(upuszcza wór z winem)
(pogląda ku Diomedesowi)
DIOMEDES
(śpi)