Strona:PL Wyspiański - Achilleis.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
TERSYTES

Przez sen gada.

ONEIROS
(unoszący się nad Diomedesem)

Morderco! Patrz, krwi rzeka płynie!

(przyrzuca Diomedesa płachtą)
TERSYTES

Wino go trochę mroczy. — Czuję się wzmocniony.

(przykrywa się z głową na posłaniu)

Zasnę z workiem, jak ojciec Zews obok Latony.
Kto wie, czy nie pochodzę od Zewsa? Być może.
Zews tak często do gustu zmieniał twórcze łoże.

(zasypia)
DIOMEDES
(szarpie się, spętany płachtą Oneirosa)

Trupie! Oderwać rąk....!! Masz! — Upadła!

ONEIROS

Podły.
Zepchnij ją na dno rzeki!

DIOMEDES
(budzi się)
(usiłuje się uwolnić od Oneirosa)
(chce go zrzucić z siebie)
ONEIROS
(udaje jęki człowieka mordowanego)
DIOMEDES
(jakby kogoś ciskał w przepaść z wysoka)