Strona:PL Wyspiański - Śpiewałem wielkość.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Domek mały, chata skąpa
Polska, swoi, własne łzy,
Własne trwogi, zbrodnie, sny,
Własne brudy, podłość, kłam...
Znam, zanadto dobrze znam!

Wesele.



Niechaj kolejno rosną dyktatory;
patrz po sali, jak nasi statyści się puszą!
Co jeno który cień idei schwyci,
kruszynę inszej, niż myśl Chłopickiego,
już tworzy książkę — kreśli pamiętniki;
wzrasta wolumen, traitement polityki,
polowych działań, taktyka, brawura,
jaką kiedy w boju stosować należało. Po szkodzie, jako zawsze,
będzie można rozmyślać nad nią w czas pokoju;
już widzę, jak się księgą błędów przyszłość pieści,
gdy zasiędzie spłakana czytać, zdarta z części,
po wojnie, jutro...

Warszawianka.