Strona:PL Wybór poezyi Mieczysława Romanowskiego. T. 2.djvu/086

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ZBIGNIEW (rzucając się ku drzwiom).

Mam jeszcze rycerzy.

(Wybiega).
GNIEWOSZ (klękając przed Bożenną).

Pozwólcie, pani, niech czołem uderzy
Sługa, i niech was błaga przebaczenia.

BOŻENNA.

Wstań! bogi jemu ukróciły tchnienia;
Dla was za mocne było króla łono...
Okropnie w niebach klątwę mą spełniono...
Uśpijcież, bogi, głowę moją białą;
Ja tu już nie mam nic.

(Rycerze wchodzą).
GNIEWOSZ.

My króla ciało
Zaniesiem na stos.

BOŻENNA.

Nieście zwłoki syna.
O! biada matce, która tak przeklina.
I dzieciom biada, jeśli matkę zmuszą
Do przeklinania.

GNIEWOSZ.

Pokój z jego duszą.

(Rycerze wynoszą Popiela, za nimi idą: Bożenna i Gniewosz).