Strona:PL Wujek-Biblia to jest księgi Starego i Nowego Testamentu 1923.djvu/0500

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

masz na ziemi podobnego, człowiek szczery i prosty a bojący się Boga i odstępujący od złego?

9.Któremu szatan odpowiadając rzekł: Aza się Job darmo Boga boi?

10.Azażeś go ty nie ogrodził i dom jego i wszystkę majętność wokoło zewsząd? błogosławiłeś uczynkom rąk jego, i dobytek jego rozrósł się na ziemi.

11.Ale ściągnij trochę rękę twoję a dotknij wszystkiego, co ma, jeźlić w oczy błogosławić nie będzie.

12.I rzekł Pan do szatana: Oto wszystko, co ma, jest w ręce twojéj: jedno na niego nie ściągaj ręki twéj. I odszedł szatan od oblicza Pańskiego.

13.A gdy dnia jednego synowie i córki jego jedli i pili w domu brata swego pierworodnego,

14.Przybieżał poseł do Joba, któryby powiedział: Woły orały a oślice paszono podle nich,

15.I przypadli Sabejczycy i zabrali wszystko i czeladź mieczem pozabijali, i uszedłem ja sam, abych ci oznajmił.

16.A gdy ten jeszcze mówił, przyszedł drugi i rzekł: Ogień Boży spadł z nieba, i uderzywszy na owce i sługi, spalił je, i wybiegałem się ja sam, abym ci oznajmił.

17.Ale gdy i ten jeszcze mówił, przyszedł inny i rzekł: Chaldejczycy uczynili trzy hufy i rzucili się na wielbłądy i zabrali je i pachołki pozabijali mieczem: a tylkom ja sam uciekł, abych ci oznajmił.

18.Jeszcze ten mówił, ali drugi wszedł i rzekł: Gdy synowie twoi i córki jedli i pili wino w domu brata swego pierworodnego,

19.Znagła wiatr gwałtowny przypadł od strony pustynie i zatrząsł czterema węgłami domu, który obaliwszy się przytłukł dzieci twoje, i pomarły, i wybiegałem się ja sam, abych ci oznajmił.

20.Tedy Job wstał i rozdarł szaty swoje, i ogoliwszy głowę, upadłszy na ziemię, pokłonił się,

21.I rzekł: Nagom wyszedł z żywota matki mojéj i nago się tam wrócę: Pan dał, Pan odjął: jako się Panu upodobało, tak się stało: niech będzie imię Pańskie błogosławione. [1]

22.W tem wszystkiem nie zgrzeszył Job usty swemi i nic głupiego nie wyrzekł przeciw Bogu.


ROZDZIAŁ II.
Szatan za dozwoleniem Bożem Joba wielką chorobą złożył, tak iż żona mu urąga i namawia, aby Bogu złorzeczył: przyjaciele nawiedzając, siedm dni na ziemi siedzą żałując go, a nic k niemu nie mówiąc.

I stało się, gdy niektórego dnia przyszli synowie Boży i stali przed Panem, przyszedł téż szatan między nie i stał przed oczyma jego,

2.Że Pan rzekł do szatana: Zkąd idziesz? który odpowiadając rzekł: Zkrążyłem ziemię i schodziłem ją.

3.I rzekł Pan do szatana: A przypatrzyłżeś się słudze memu Jobowi, że mu niemasz podobnego na ziemi, mąż szczery i prosty a bojący się Boga i odstępujący od złego a jeszcze zachowujący niewinność? a tyś mię pobudził przeciw jemu, żebym go trapił bez przyczyny.

4.Któremu szatan odpowiadając rzekł: Skórę za skórę, i wszystko, co ma człowiek, da za duszę swoję.

5.Ale ściągnij rękę twoją a dotknij kości jego i ciała, a tedy ujrzysz, żeć w oczy błogosławić będzie.

6.I rzekł Pan do szatana: Oto w ręce twojéj jest, a wszakóż zachowaj duszę jego.

7.Wyszedłszy tedy szatan od oblicza Pana, zaraził Joba wrzodem bardzo złym od stopy nogi aż do wierzchu głowy jego:

8.Który ropę skorupą oskrobywał, siedząc na gnoju.

9.I rzekła mu żona jego: A jeszczeż trwasz w prostocie twojéj? Błogosław Bogu, a umrzyj.

10.Który rzekł do niéj: Jako jedna z niewiast szalonych rzekłaś. Jeźliśmy przyjęli dobra z ręki Bożéj, złego czemubyśmy przyjmować nie mieli? W tem wszystkiem Job nie zgrzeszył usty swemi.

11.Usłyszawszy tedy trzéj przyjaciele Jobowi wszystko złe, które nań przypadło, przyszli każdy z miejsca swego, Eliphas Themanitczyk i Baldad Suhitczyk i Sophar Naamathczyk; bo się byli zmówili, żeby

  1. Eccl. 5, 14. 1. Tim. 6, 7.