Przejdź do zawartości

Strona:PL Wolski Włodzimierz - Poezye T. 2 (1859).pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— „Jasny Panie! toć nie sen!
Po sejmiku cześnik ten
Śmiał do braci szlachty rzec:
Że wolałby dać się spiec,
Pieczonego djabla zgryźć
I z dziadowską torbą iść,
Niż gdyby Jaśnie Pan doń,
Dłoń wyciągnął, podał dłoń! —
Gdyby też, wypadki są,
Chciał za żonę córkę twą?“
(Tak zagadnie łowczy go).

A tu cześnik nagle: „Co?
Córkę, córkę?... Waścin żart
Razem z wami djabła wart.
Za ubogi chaty próg,
By swat pański wstąpić mógł.
Zresztą, wolę dziéwkę tę
Pierw w śmiertelném widzieć żgle,
Boże odpuść! niźli w tém
Panie bracie, gnieździe złém.
Prawda, że nalewał w czub,
I że marny jego ślub
Tyle w uchu wagi ma,
Co szczekanie złego psa.
I choć niby, mówią to: