Przejdź do zawartości

Strona:PL Witkiewicz-Tumor Mózgowicz.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
błów precz z tym szpargałem! (wyrywa mu gazetę i ciska o ścianę).
(Wchodzi Irena Mózgowiczówna w czarnej sukience)
IRENA
Ojcze! Ja cię wyzwolę z tych ostatnich więzów. Nie chcę żadnej miłości. Ja wiem wszystko.
MÓZGOWICZ
(wzruszony do głębi)
Zapomniałem, że mam jeszcze córkę. Irenko! Ty jedna przy mnie zostaniesz.
IRENA
(obejmuje go mocno i całuje w czoło z niezmierną czułością)
Tak ojcze! Porzuć tę okropną robotę. Możesz ogłosić to po śmierci. Ja wiem. Alfred nie rozumie nic. On cię tylko podgląda. On jest bardzo zdolny, ale tylko do pewnej granicy. Ja znam go dobrze. Ja mu dałam podstawy teorji czystej wielości. (do Green’a) Green! Jak pan śmiesz zaprzątać ten wielki umysł całą tą baliwernią? Czy wyście powarjowali wszyscy w tem waszem przeklętem Em. Si. Dżi. Eu?
GREEN
(kłania się uniżenie)

Ja wiem też dość wiele. Pani jest bardzo zdolna, panno Ireno, ale pani nie wie, że on stworzył klasę liczb ozna-