Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a na jego twarzy pojawił się miły, dobrotliwy, prawdziwie ojcowski uśmiech, od którego chłopcom ciepło się w sercach zrobiło. Byli zdziwieni tem, obcem sobie pozdrowieniem, które smakowało im, jak łakotka wytworna prostemu, chłopskiemu dziecku...
Tamten wystąpił kilka kroków naprzód dla wypowiedzenia przemowy pożegnalnej.
Była to przemowa surowa i oschła, jak wszystko, co z ust jego wychodziło. Jednak, licząc się z chwilą, usiłował głosowi swemu nadać brzmienie łagodniejsze, uczynić go miększym, czulszym. Wyglądało to tak, jakby kto basem odśpiewał partyę sopranową...
— ...Czterdzieści lat blizko byłem zwierzchnikiem młodzieży... Przewodziłem wychowaniu kilku pokoleń... Pod moją władzą pozostawali wasi ojcowie... Dziś, gdy reskryptem z dnia... (następowała dokładna data nowego i starego stylu), za numerem... (dokładny numer), zostaję zwolniony od obowiązków, gdy przemawiam do was po raz ostatni, gdy może nigdy już ani wy mnie, ani ja was nie zobaczę... nie mogę powstrzymać się od... od... (wszyscy myśleli, że od łez — okazało się wszakże co innego) od przypomnienia wam przepisów, obowiązujących każdego ucznia w stosunku do nauczycieli, zwierzchności szkolnej i rządu krajowego...
Następowały frazesy coraz miększe.
— ...Spodziewam się, że w waszych sercach