Przejdź do zawartości

Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/239

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

karmił swój orszak skrzydlaty — on rozmawiał z ptaszkami, jak ja z tobą, nazywał zaś je nie inaczej, jak »braciszkowie moi«... siostrzyczki moje«...
Chłopiec, przyjrzawszy się obrazkowi, chce go zwrócić.
— Zatrzymaj go sobie, moje dziecko. Niech ci będzie pamiątką naszej dzisiejszej rozmowy. Pamiętaj zaś nigdy w przyszłości nie wdzierać się podstępem do samotni mojej lub czyjejkolwiek. Nie godzi się nikomu przeszkadzać w rozmyślaniu, nauce, w modlitwie. Zrozumiałeś właściwie okazanie czwarte — powinieneś zdawać sobie sprawę dokładnie z siódmego. Nie tylko pieniądze kradnie się bliźniemu: można mu także kraść — spokój. A są ludzie, dla których spokój to więcej, niż pieniądze. On jest całem ich szczęściem. I więcej niż szczęściem, bo podstawa życia — samem życiem!
Ostatnie słowa wymawia zakonnik z wielkiem wzruszeniem. Oczy mu błyszczą, twarz wydaje się mniej martwą, jakby odmłodzoną.
— Dziś, moje dziecko — ciągnie dalej — nie rozumiesz jeszcze, jak można czuć się szczęśliwym zdala od ludzi, jak można dobrowolnie szukać samotności. Dziś, życie w tobie kipi; nadmiarem swego zdrowia, zapału, wesela musisz dzielić się innymi. Chciałbyś być zawsze otoczony tłumem, krzykiem, śmiechem: chciałbyś, żeby rok szkolny