Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie wiedzą, co zabawa i odpoczynek, i wkońcu — wyrastają na dzielnych co się zowie ludzi. Inni poprostu — rejterują.
Znalazł się raz pomiędzy »knotami« wyrostek z wysypującym się już wąsem, wysoki, barczysty, z głosem dojrzałego już mężczyzny. Siedział na ostatniej ławce i kuł a kuł. Pomimo kucia, promocyi nie otrzymał.
Po wakacyach przyjechał i jako drugoroczny pierwszoklasista, znów zabrał się do »kucia« — z mniejszym już zapałem. Wąs mu tymczasem sypał się coraz gęściejszy i twardszy.
Na Boże Narodzenie pojechał do domu — i już nie powrócił.
— Co się stało z Mosakowskim? — wypytywali na wszystkie strony malcy. — Dlaczego Mosakowski do szkoły nie wraca?
Nikt nie umiał na to odpowiedzieć.
Dopiero w połowie karnawału rzecz się wyjaśniła.
Ten sam profesor Luceński, przyszedłszy na lekcyę w dobrym humorze i zabrawszy się do czytania listy, przy nazwisku Mosakowskiego zatrzymał się, głową pokiwał...
»Klasa« uszy nastawiła.
— Ach, Mosakowski!... — westchnął profesor. — Nie zobaczymy więcej Mosakowskiego! Już po Mosakowskim... Parole!
— Co się z nim stało, panie pro... sorze? — za-