Strona:PL Wiktor Gomulicki - Wspomnienia niebieskiego mundurka.djvu/027

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z dziecinnych, domowych przyzwyczajeń, kleją się jeszcze oczy. Ale zabłysnęły w ołtarzu światła, ozwał się miły głos księdza prefekta: »Introibo ad altare Dei«, trzecioklasista w białej komeżce, służący do mszy, uderzył mocno w dzwonek, zagrzmiał z góry akord organowy — noc i sen pierzchają pokonane...
W poważnem milczeniu szli uczniowie na mszę; powracają z gwarem głośnym, który głucho tętni pod nizkiem sklepieniem korytarza. Szybko zajęli swe miejsca, rozkładają hałaśliwie książki i kajety. Każda klasa zmienia się na chwilę w ul brzęczący. Potem wchodzą nauczyciele — wszystko zapada w ciszę. Rozpoczyna się pierwsza lekcya, »od ósmej do dziewiątej«.
Dzwonek spełnił, co do niego należało. Kilku maruderów pozostało za drzwiami, ale dwustu kilkudziesięciu chłopców klęczy przykładnie w ławkach, powtarzając zmieszanym chórem: »Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca nasze...« Zaraz potem, na dole i na górze, z poza drzwi zamkniętych dochodzą stłumione głosy nauczycieli, mocniejszy od innych wywołuje donośnie:
— Bagiński, Batogowski, Bellon, Brudzyński, Ciaputowicz, Dąbrowski, Dembowski, Demianowicz, Elżanowski, Gadomski, Gembarzewski, Gomulicki...
Dzwonek zrobił swoje — teraz może odpoczywać do godziny drugiej, o której znów będzie wzywał niesforną gromadkę na dwie lekcye poobie-